6.06.2016

Czas goni nas...

       Kiedy popatrzę na statystykę moich ostatnich postów, to - co tu dużo kryć - dobrze nie jest ;)
Ostatni post z marca, kwiecień przeleciał, maj się skończył, czerwiec trwa.
Dogonić już się nie da, ale może i nie ma po co...
Bo to, że nie publikuję, nie znaczy, że nie szyję.  Prawdą jest, że pochłonęły mnie raczej sprawy zawodowe i rodzinne, ale małe co nieco się pojawiło.
      W ostatnich dniach spodnie dla Mani , które naprawdę wyjść mi nie chciały. Najprostsze gaciochy na świecie, a nogawki mi się nie składały. Poleżały, docięłam nową prawą i się udało.

  

      Ponieważ resztki i skrawki zajmują mi w szafie wielkie pudło, postanowiłam coś z tym zrobić.Uszyłam więc najpierw sukienkę, bo też Mała ma wyszukany gust i po starszej siostrze niewiele rzeczy chce nosić, zwłaszcza, że wszystko ją ugniata i ciśnie. No to ma - miękką, wygodną, dresową. Już dziś poplamioną ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz