Od kilku już lat staram się zaproponować mojej córce i jej gościom alternatywę do - tak popularnych dziś przyjęć urodzinowych organizowanych w bawilandiach różnej maści. Owszem, raz dałam się namówić - to był pierwszy i ostatni. A czym jest ta alternatywa - to urodziny tematyczne.
Z okazji 3 urodzin - zabawy sportowe,4 - wspomniana bawilandia, 5 - krasnale, 6 - piraci i 7 - Indianie.
Choć pogoda była wstrętna, nie traciłam nadziei i cały tydzień szyłam pióropusze, które mali Indianie wytropili w leśnych podchodach oraz tipi, które po powrocie zastali w obozie i ozdobili własnymi rękami. Zabawa była cudna, dzieci umorusane i szczęśliwe.
W trakcie przygotowań, które zazwyczaj kończyłam ok. północy, mama zadała mi pytanie -"jak ci się chce?" Koleżanka dodała "ty się napracujesz, a dzieci wyrzucą."
Otóż nieprawda - musielibyście widzieć ich radość i słyszeć pytania, czy mogą pióropusze zabrać do domu i że lepszego przyjęcia nie mogły sobie wyobrazić. I tak, chce mi się, nawet bez tych wyrazów wdzięczności, bo wierzę, że za kilkanaście lat mojej córce zostaną bezcenne wspomnienia.
Dzięki Ci Panie za radość tworzenia.
Tipi przed...
Tipi po...
Tipi z...
I pióropusze bez głów...
I z głowami
Bardzo mi się podoba Twoje podejście do sprawy, a pomysły chyba jeszcze bardziej;) pozdrawiam serdecznie Kasia
OdpowiedzUsuńDziękuję. I znów niespodzianka - miło słyszeć takie słowa nie tylko od dzieci:)
OdpowiedzUsuń