"Mamo, za ile będą Walentynki?" No i czy chcę, czy nie chcę, czy lubię, czy nie, o Walentynkach czas pomyśleć. No właśnie, pomyśleć nad sensem i celowością obchodzenia kolejnego amerykańskiego klona.
Dzień Zakochanych w moich czasach szkolnych wywoływał zawsze dreszczyk emocji i serwował dawkę ekscytacji - od kogo, ile, czy będą podpisane, czy trafi się jakiś absolutnie tajemniczy wielbiciel ?
Bywały lata obfite :), a czasem przeciwnie, ale nie przypominam sobie ( choć pamięć lubi płatać figle, a kobieta lubi pamiętać chwile miłe), żeby w skrzynce nie czekała choćby jedna walentynkowa kartka.
I to było naprawdę sympatyczne i miłe. Dziś nie ma co liczyć na więcej ;)
Czy zatem warto obchodzić Walentynki? Czy mam tę kolejną komercyjną tradycję przekazywać moim Córkom? Przecież każdy dzień jest dobry, żeby powiedzieć bliskiej osobie o swoich uczuciach. Przecież Boże Narodzenie dla wielu to też czysta komercja i największy w roku zysk. Przecież Dzień Matki, Dzień Ojca, Dzień Dziecka... Przecież w dużej mierze ode mnie zależy, w jaki sposób obchodzenie wszelkich świąt pokażę dziewczynkom, jaki nadamy im sens i wartość.
No to komu serce na Walentynki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz