9.01.2013
Niech żyje bal...
Karnawał trwa. Pewnie dla statystycznego Polaka niewiele to zmienia w codziennej rzeczywistości.
Jak się dobrze zastanowię, to sobie nie przypomnę, żebym w tym czasie jakoś szczególnie balowała. No może dwa razy w jednym roku za cały mój dotychczasowy żywot - na studniówce swojej i nieswojej. Tyle.
Ale od lat trzech karnawał obecny jest w naszym domu,bo Jula ma bale w przedszkolu. Tylko też jakoś nie pamiętam, żeby w nich uczestniczyła : w pierwszym roku była chora, w drugim iść nie chciała, chociaż zdrowa była i ten obecny, tegoroczny. Zapowiada się, że pójść zechce, bo nie chora i strój już ma gotowy. Mania w jedno popołudnie z mamą współpracowała tj. spała, a mama za szycie się zabrała i oto, co wyszło, zgodnie z zamówieniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
fajny :-)
OdpowiedzUsuńStrój jest uroczy i ta Myszka Mini taka śliczniutka :)
OdpowiedzUsuńile tu cudnych cudności!!! nie mogę się napatrzeć. Ostatnio pojawiła się w mojej głowie myśl, żeby zapisać się na kurs szycia. Równie szybko jak się pojawiła, uleciała, bo mam dwie lewe ręce. Ale tak mnie zainspirowałaś, że chyba się jednak zapiszę. Mimo tych lewych rąk:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło słyszeć,że to, co robię stało się dla kogoś inspiracją :) Nie wiem, co chciałabyś szyć, ale zabawki i bibeloty naprawdę nie wymagają kursu krawieckiego. Jeśli czytałaś pierwszego posta, to wiesz,że jestem samoukiem. Pewnie na kursie zdobędziesz rzetelną wiedzę, ale to ćwiczenie czyni mistrza :)
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc, to myślałam, że poza poszewki na poduszki i ewentualnie torby na zakupy, to nie wyjdę. No, ale po tym co właśnie przeczytałam, to się rozochociłam:)
OdpowiedzUsuń