Chyba oszalałam - overloka nabyłam, a właściwie to znów mąż mój jest sprawcą tego wydarzenia. Overlok w domu oznacza ni mniej ni więcej szycie ubrań na miarę Julki, Mańki, ich matki i może nawet - na jedynego w naszym domu - przedstawiciela gatunku męskiego .
Martwi mnie jedynie kwestia opanowania tego ustrojstwa - 4 nitki, dwie igły, jakieś chwytacze i różne ściegi. Mamma mia!
Póki co to pewnie pokrowiec uszyję na mojej poczciwej Janome na Singera ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz