30.06.2013

Z wdzięcznością.


      I już. Minęły, jak mrugnięcie okiem trzy lata z życia przedszkolaka.                 A przecież tak dobrze pamiętam swój lęk na myśl o pierwszych dniach Julki w przedszkolu, niepokój o to, jak się tam odnajdzie, jak sobie poradzi. Wydaje się , jakby to było wczoraj... A dziś już przyszło się żegnać...
      Jula poprosiła mnie o serca dla Pani i Pana, jako dowód wdzięczności i sympatii. Była w tym ostatnim dniu i smutna, i rozzłoszczona, bo nie chciała żegnać przyjaciół i wychowawców, choć przecież bywało różnie. Czasem o trudnych przeżyciach z pierwszego czy drugiego roku pobytu w przedszkolu opowiadała całkiem niedawno. Czasem w tym ostatnim roku bywały dni, kiedy mówiła,że nie chce iść do przedszkola,że coś jej się tam nie podoba, że czegoś nie lubi, a nie zdarzało się to w początkowym okresie.
      Pewnie dojrzewa, jest bardziej świadoma. Dostrzegła,że ja nie zawsze wtórowałam pomysłom Pani i Pana,choć próbowałam wyjaśniać motywy ich postępowania,dzięki czemu i ona mogła bez obaw powiedzieć, co o tym myśli.
      I mimo,że nie obyło się bez kilku przykrych doświadczeń, to jednak widzę,że ten trzyletni pobyt w przedszkolu moja córka będzie dobrze wspominać, jako czas pierwszych przyjaźni, poznawania świata, wierszyków, piosenek, wycieczek, a przede wszystkim zabawy.
Cieszy mnie zatem fakt, że chciała wyrazić swoją wdzięczność.





      A tymczasem ja dziś uczestniczyłam w warsztatach o wdzięczności właśnie. I choć moje pierwsze skojarzenie z tym uczuciem to "poruszenie serca", to jednak okazało się, jak o nie trudno, jak dużo barier na drodze do autentycznej wdzięczności. Nie ma znaczenia czy wdzięczność chcę wyrazić czy przyjąć...
      A wdzięczność to przecież nie zachwyt, nie pochwała, podziw czy aprobata, lecz uczucie wypływające z  dobrowolnego daru, ofiarowywanego nie kosztem siebie samego czy drugiego, ale w całkowitej wolności i radości. Jak zatem wyrażać wdzięczność? Jak mówi Marshal Rosenberg, dziękując za konkretny czyn, opowiadając o potrzebie, którą on zaspokoił i uczuciu, które wywołał.
     Dziękuję więc sobie, za to, że nigdy nie zmuszałam mojej córki do mówienia "dziękuję",bo to zaspokaja moją potrzebę  sensu, celowości oraz zaufania do niej i napełnia mnie spokojem i radością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz