Uff, zdążyłam. Zamówienie dla Mikołaja gotowe. Wczoraj w nocy kończyłam Misie, które szyły się od września :) Czemu tak długo? Bo z przerwą związaną z przyjściem Mani na świat. Czułam się, jak w fabryce zabawek Świętego, gdzie do ostatniej chwili elfy przygotowują prezenty - jeszcze oko, jeszcze ucho i ostatnia literka, uff.
Oto one małe misie - tulisie, sztuk pięć. Już trafiły do dziewczynek.
Dla moich córek.
Dla córki chrzestnej.
Dla córek przyjaciółki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz