14.09.2014

Moje Montenegro.

       Minął już miesiąc od naszych rodzinnych wakacji, ale to dziś jest dobry moment, by o nich napisać. Dobry moment nie tylko dlatego,że dysponuję wolną chwilą, raczej dlatego,że powrót do tamtych dni niesie spokój, radość i nadzieję.
      Od dawna nie miałam takich wakacji. Decyzja o Czarnogórze zapadła na kilka dni przed wyjazdem i choć podróż była długa, to jednak niezbyt męcząca, jakby nasze córki wyczuwały,że warto. A było warto chociażby ze względu na 10 km piaszczystej plaży, która całej naszej czwórce zapewniła zabawę, odpoczynek, radość, spokój, współpracę i ograniczony kontakt z innymi plażowiczami :) Nie pamiętam kiedy ostatni raz w kilka dni udało mi się przeczytać książkę, bo dziewczynki zajęte sobą i grzebaniem w piachu nie potrzebowały mojej uwagi i troski, a na towarzysza zabaw wybierały raczej tatę. Dlatego ja miałam okazję przyglądać się im i snuć refleksje nad naszymi relacjami.
      Oderwanie od codzienności - nie tylko zawodowej, ale i domowej - dało mi  okazję i czas na zatrzymanie się, wyznaczenie nowych celów, albo przypomnienie raz już obranej drogi. Tej zarośniętej chwastami nieuważności, czasem opryskliwości, najeżonej kamieniami codziennego pośpiechu i stresu. Drogi przywalonej stertą obowiązków, wzajemnego niezrozumienia, pretensji i żalu. Wreszcie drogi zawalonej kłodami niesutającego poczucia zmęczenia...
      Tam był czas i atmosfera sprzyjające naprawie dróg, na zamknięcie ruchu i skupienie się na każdej niemal dziurze. Zobaczyłam między innymi,że pośpieszne łatanie w ciągu roku to prowizorka, a nie można przecież czekać na wakacje raz w roku, by przeprowadzić generalny remont, bo droga może się rozpaść.
      Wyjeżdżałam z nadzieją w sercu, że nad każdą dziurą pochylę się wystarczająco długo i uważnie, że nie dam się zaprogramować innym, ale zachowam swój rytm. Nie pobiegnę, jeśli sama nie zechcę. Piszę o tym, by wracać i przypominać sobie, że chcę świadomie dokonywać wyborów ile czasu na co i komu oddaję, by zaoszczędzić sobie frustracji i żalu, by  nie szarpać się i nie mocować z tym, co mogę poukładać i zaakceptować.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz