Lubię taki stan, kiedy zaskakuję samą siebie.
Kiedy nie podejrzewałabym się o coś, a to się dzieje, staję się czegoś częścią, coś jest moim udziałem, do czegoś się przyczyniam. Daje mi to niesamowity zastrzyk energii, motywacji i chęci do działania. Czuję się spełniona, zadowolona, radosna. Widzę, że się rozwijam, jestem o krok dalej, wciąż się uczę.
Fascynuje mnie to i zadziwia, ile człowiek może się nauczyć zupełnie sam, zupełnie od podstaw, zupełnie czegoś dotąd mu nieznanego. Tylko dlatego, albo aż dlatego,że CHCE. Chce zmiany, świeżości, nowej jakości życia i tego,co robi.
Ależ mi post refleksyjny się zrodził, a chciałam się podzielić tą radością tworzenia, uczenia się, dochodzenia tam, gdzie chce się być. Nie tylko w szyciu, zwłaszcza w życiu...
Z tą bluzą tak właśnie się wydarzyło - myślałam o niej od dawna, dzianina rok przeleżała, ale rok temu nie miałam odwagi i odpowiedniego doświadczenia,by się za nią zabrać. Wczoraj szyłam długo po północy, tworząc wykrój na podstawie gotowej bluzy. Jestem zadziwiona i zaskoczona efektem.
W życiu zdarza mi się podobnie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz