5.02.2015

Uwielbiam ją, choć ze mną nie tańczy.

      Długo leżała w pudle.
Raz już się do niej nawet przymierzałam, ale to nie był widać jej czas ;)
I oto jest, szyta trzy wieczory, choć wystarczyłby jeden, góra dwa. Jednak  drugiego płakałam, jak bóbr, oglądając przy szyciu "Siedem dusz".
Wniosek nasuwa mi się jeden - wydajniej pić wino ze swoją maszyną ;)

Grafitowa dresówka, z kominem, z bordowymi wykończeniami z lacosty.





Ps. Myślę, że lepiej wygląda na modelce, niż na wieszaku ;)

2 komentarze: